W kierunku klienta czy z kierunkiem klienta.
Droga, którą prowadzi nas klient jest kręta, a wraz z „upływem” piwa i innych alkoholi traci swój cel i staje się ślepą uliczką. Przychodzący do baru mężczyzna oczekuje wprowadzenia go na naszą drogę, drogę z zasadami prowadzącą do konkretnego celu, jakim jest poczucie zadowolenie, wolności i pewności siebie po powrocie do domu. Jednak w pierwszym kontakcie klient dążąc do końcowego efektu próbuje prowadzić barmankę w swoim kierunku. Oto kilka typowych sytuacji:
Sytuacja 1.
Niedziela, godzina 9: 40, czas na Adama. Otwierają się drzwi, on jak zawsze punktualny. Siada przy stoliku obraca się spogląda na mnie, miło się uśmiecha i mówi:
- Nalejesz?
- To, co zawsze?
- No a jak!
Nalewam piwo, stawiam na barze i czekam. Ruch jeszcze nie wielki, więc w zasadzie mogłabym mu to piwo podać do stolika, ale wiem, że zaraz zejdzie się więcej ludzi i nie będę mogła biegać pomiędzy stolikami. Tymczasem piwo nadal stoi i wietrzeje. Po kilku minutach Adam się znów obraca, miło uśmiecha i prosi, żebym mu podała piwo.
Sytuacja 2.
- Proszę, zrobiłam tak jak lubisz, 6zl jak zawsze.
- Jak ty jesteś za barem to zawsze mam porządne drinki. Ania to oszczędza na cytrynie, ale czy mogłabyś mi jeszcze dorzucić ze dwie kostki lodu?
- Jasne.
Schylam się do zamrażarki i słyszę:
- Albo dobra starczy, zimny jest.
Podnoszę się, ale klienta już nie ma.
- A zapłacić?!
- Potem albo zapisz to jutro ci przyniosę…
Pierwszy kontakt z klientami to walka o to, kto dyktuje warunki. Jej wyniki mają wpływ na efekt końcowy, czyli zadowolenie klienta. Uległość barmanki wobec klienta nie jest korzystna zarówno dla samej barmanki jak i dla zamawiającego. W obu tych sytuacjach popełniłam błąd. Wiecie już, jaki?
Ważne jest też to, aby nie mylić nadawania kierunku w obsłudze przez barmankę z manipulowaniem klientem dla własnych potrzeb. O niezdrowym manipulowaniu innym razem.